piątek, 13 maja 2011

ROZMOWY O ZMIERZCHU 10

W OBRONIE SKRZYWIONYCH ZNACZEŃ

Tak to już jest w każdej kulturze i każdym języku, że pewne pojęcia zaczynają pomału lub gwałtownie pozbywać się swoich oryginalnych znaczeń, zamieniając je na przykład z pozytywnych w negatywne. Różnice w znaczeniach występują również pomiędzy językami – dobrze znany w języku angielskim „element” (czyli pierwiastek chemiczny lub żywioł), w języku polskim oznacza fragment jakiejś większej całości, część składową jakiegoś urządzenia lub – w języku potocznym – chuliganerię albo w ogóle świat przestępczy. Anglicy i Amerykanie oraz inni Anglosasi zamiast terminu „miliard” (tysiąc milionów) mówią „bilion” (tysiąc miliardów), co naturalnie powoduje, że reszta niewtajemniczonego świata zachłystuje się podziwem dla USA i jego idącej w biliony gospodarki. Zatem, widzimy już na samym wstępie, do jakiego stopnia skrzywienie znaczenia może zaważyć na naszym widzeniu świata i różnych jego aspektów i pojęć.

ROZMOWY O ZMIERZCHU 9

PYTANIA, BRAKUJĄCE OGNIWA I BIAŁE PLAMY...

Ktoś kiedyś powiedział, że człowiek różni się od swoich zwierzęcych pobratymców tylko myśleniem, bo oprócz myślenia wszystkie pozostałe czynności mamy wspólne i robimy je mniej więcej tak samo i z takim samym skutkiem. Ponieważ jednak w międzyczasie stwierdzono, że również i zwierzętom zdarza się myśleć – na ich specyficzną modłę – zaszła konieczność uściślenia, jak to jest z tym myśleniem i co właściwie czyni człowieka Człowiekiem. Bliższa obserwacja wykazała, że zwierzęce „software”, czyli umysł, nie potrafi zastanawiać się nad sensem istnienia i w związku z tym zadawać istotnych dla siebie, a jakże często krępujących dla innych, pytań. Możemy zatem powiedzieć, że tylko ten, kto jest ciekaw siebie oraz chce wiedzieć kim jest, skąd jest i dokąd zmierza, czynnie dąży do POZNANIA SIEBIE i zasługuje na miano Człowieka. Krótko mówiąc zadaje pytania, a jak się za chwilę przekonamy, tych pytań jest wiele.

ROZMOWY O ZMIERZCHU 8

Motto: Oh, jakże głupio być mądrym, skoro ignorancja jest taka rozkoszna...!

DLACZEGO NIE CHCEMY WIEDZIEĆ ?

Pewnego razu żółw mieszkający w wielkim oceanie postanowił odwiedzić dawno nie widzianego krewniaka zamieszkującego studnię daleko w głębi kraju. Wybrał się w podróż i maszerując w żółwim tempie w końcu po wielu dniach dotarł do studni, gdzie został serdecznie powitany przez gospodarza. Po skromnym posiłku złożonym z mizernych alg porastających tu i ówdzie wnętrze studni, przyszła kolej na rozmowę. „No to powiedz mi bracie, jak to jest w tym twoim oceanie? Duży on jest?” – zagaił gospodarz. „O, bardzo duży!” – odrzekł żółw z oceanu. „Jaki duży? Taki jak ta studnia?” – indagował dalej żółw ze studni. „O wiele większy” – odrzekł przybysz. Gospodarz przemaszerował parę kroków w stronę przeciwległej ściany studni. „Czy taki?” – zapytał. „Oh, mój drogi – o wiele, wiele większy!” Krewniak przeszedł więc jeszcze parę kroków, po czym idąc wzdłuż cembrowiny obszedł całą studnię dookoła. „Taki?” Żółw z oceanu uśmiechnął się tylko i powiedział: „Mój przyjacielu, ocean jest olbrzymi, o wiele większy od jakiejkolwiek studni, jest większy od wszystkich studni na świecie razem wziętych, jest niezmierzony...” Na to żółw ze studni popatrzył z politowaniem na gościa i rzekł: „Kłamiesz krewniaku, albo żyjesz w złudzeniach. Nic nie może być większe od tej studni!” Dziwne to bardzo, że wśród wielu ludzi otwartych na wiedzę i ciągle poszukujących odpowiedzi na różne pytania, trafiają się i tacy, którzy nie tylko nie mogą uwierzyć, że coś jeszcze jest poza ich małym światkiem, ale – jak ten żółw ze studni – wręcz negują istnienie wszystkiego, czego zrozumienie przychodzi im z trudnością. Dlaczego?

ROZMOWY O ZMIERZCHU 7

WIEDZA I WIARA

Wielu ludzi powiada, że te dwa pojęcia są niezmiernie od siebie odległe, zaś uczeni wprost kurczą się na dźwięk słowa „wiara”. Dlaczego tak się dzieje?

Otóż przede wszystkim dlatego, że wiara kojarzy nam się z kościołem i księdzem, czyli religią, co do której wielu z nas ma swój własny, subiektywny i specyficzny (żeby nie powiedzieć: negatywny) stosunek, a zwłaszcza do jej dogmatyzmu i ceremonializmu oraz mętnego i naiwnego wyjaśniania wiedzy o Bogu, którą z racji swojej pozycji powinna propagować. W tę wiedzę mamy po prostu ślepo wierzyć, nie kwestionując jej twierdzeń i nie zadając zbyt dociekliwych pytań na temat spraw wyglądających nieprawdopodobnie i śmiesznie w świetle zdobyczy współczesnej nauki i technologii. Wśród ludzi nauki niewielu jest takich, którzy akceptują ślepą wiarę, dlatego nawet ci, którzy co niedziela chodzą do kościoła, gdy przyjdzie co do czego, wolą wierzyć każdemu we wszystko co świeckie, byle tylko nie być posądzonym o „wierzenie”. Paradoks? Być może, ale po trochę głębszym zastanowieniu okazuje się, że wcale nie taki ewidentny. Tą religijną wiarą zajmiemy się jednak kiedy indziej.

ROZMOWY O ZMIERZCHU 6

PRZYWIĄZANIE vs MIŁOŚĆ

Pisząc te słowa zdaję sobie sprawę, że z punktu zostanę oskarżony o herezję, ale w naszym cyklu „rozmów o zmierzchu”, który ma na celu przestawianie zwrotnicy niektórych z naszych mocno zakorzenionych pojęć, mówimy i będziemy mówić o sprawach kontrowersyjnych i pozornie nie do przyjęcia. Jednym z takich zakorzenionych pojęć jest przekonanie, że pomiędzy miłością a przywiązaniem jest znak równości, a nawet, że – podobnie jak głosi drugi przysłowiowy dogmat, że „nie ma miłości bez zazdrości” – jedno bez drugiego nie może istnieć. Choć przekonanie to jest powszechnie uznane zarówno tradycjonalnie, jak i naukowo, to jednak nie jest ono prawdziwe. Spróbujmy dokonać krótkiej analizy, aby się przekonać dlaczego.

ROZMOWY O ZMIERZCHU 5

I CIĄGLE SOBIE ZADAJĘ PYTANIE...

... czy to jest miłość, czy to pożądanie? Oto odwieczny dylemat: jak rozpoznać miłość?!

Niejeden w tym miejscu wzruszy ramionami i uśmiechnie się kpiąco. Co ten facet gada? Dwoje się umawia, spotyka, idzie w plener, do kawiarni, na chatę, gdzie raz-dwa „robi miłość” i po krzyku. Co tu jest do rozpoznawania? „Czego się boisz głupia?” śpiewano w jednym z wrocławskich (o ile dobrze pamiętam) kabaretów wiele lat temu. No właśnie – czego tu się bać? Miłości? Jeśli partnerka/partner chce, to przecież w myśl zasady, że największy jest ambaras, żeby dwoje chciało na raz, nie istnieje żaden problem i nie ma się nad czym rozwodzić.

ROZMOWY O ZMIERZCHU 4

WYBACZYĆ I ZAPOMNIEĆ...

Pewnemu młodemu człowiekowi nie odpowiadało, nudziło i irytowało życie z rodzicami w małym miasteczku, postanowił więc wyjechać do wielkiego miasta, aby tam mieszkać i pracować oraz zażywać swobód i atrakcji. Ojciec argumentował i odradzał, matka zalewała się łzami, ale syn był nieustępliwy i po awanturze wyjechał.

ROZMOWY O ZMIERZCHU 3

PSY SZCZEKAJĄ, KARAWANA JEDZIE DALEJ...

Stary człowiek z wnuczkiem jechali na ośle pewnego upalnego dnia. Przechodnie skomentowali: "Popatrzcie na tych dwóch, co zmuszają biedne zwierzę do dźwigania podwójnego ciężaru". Stary człowiek zsiadł zatem, zaś na ośle jechał wnuczek. Wtedy ludzie powiedzieli: "O, spójrzcie na tego młodzieńca. Jedzie sobie wygodnie, podczas gdy jego stary dziadek musi iść w tym upale. Oto dzisiejsza młodzież, żadnego szacunku dla starszych". A więc wnuczek zsiadł, a na ośle jechał dalej dziadek. Jednakże chłopiec musiał biec, aby nadążyć za osłem, co spowodowało następną przyganę przygodnych obserwatorów: "Tylko popatrzcie ludzie! To biedne dziecko musi biec w taki upał, bo staremu zachciało się wygody". Sprawiło to, że dziadek zsiadł i dalej obaj szli piechotą, prowadząc osła za uzdę.

ROZMOWY O ZMIERZCHU 2

PRAWDA W OCZY KOLE...

Prawie zawsze i prawie każdego. Któż z nas bowiem lubi, gdy mu się wytyka jego wady, słabości i błędy, nawet jeśli sam dobrze wie, że wytykający ma rację – a cóż dopiero, gdy jesteśmy przekonani, że nie ma racji i tylko się do nas przydziera? A właśnie tak zazwyczaj myślimy...

ROZMOWY O ZMIERZCHU 1

ZACZYNAJMY OD SIEBIE

Indyjska przypowieść mówi, że pewien chłopiec jadł za dużo słodyczy. Rodzice próbowali temu przeciwdziałać na różne sposoby, ale bez skutku. Ojciec postanowił zaprowadzić go do pewnego starca słynącego z mądrości, który mieszkał w odległej wiosce, aby mu przemówił do rozumu. Kiedy jednak przyszli i ojciec wyłuszczył przyczynę wizyty, starzec od razu powiedział: „Przyjdźcie do mnie jutro o tej samej porze”, po czym znowu zapadł w medytacyjny trans. Cóż było robić? Ojciec z synem poszli z powrotem, aby następnego dnia stawić się przed starcem o tej samej godzinie. Starzec powiedział: „Młody człowieku, to bardzo niezdrowo jeść zbyt dużo słodyczy. Koniecznie musisz przestać”. I zamilkł. Na to oburzony ojciec: „I to wszystko? Nie mogłeś mu tego powiedzieć wczoraj i nie narażać nas na podróż w tę i nazad?” Starzec odrzekł: „Widzisz, problem polega na tym, że ja też bardzo lubiłem i nadużywałem słodyczy. Do wczoraj. Bowiem, aby móc poradzić twojemu synowi, musiałem sam, chociażby na jedną dobę, pozbyć się nałogu”.